Wszyscy pracowali ciężko, ponieważ tego wymagał właściciel. Jego filozofią było: dać pracę, zapłacić sprawiedliwie, a zysk inwestować w rozwój. Nie miał wielkich potrzeb, myślał tylko o firmie. Troszczył się o swoich pracowników, czego ilustracją może być serwowanie im codziennie o godz. 9.00 rano ciepłego napoju z dzikiej róży. Właściciel dawno wprowadził ten zwyczaj, gdyż uznał, że jest to ważne dla zdrowia i wydajności robotników. Chciał też wyraźnie pokazać, że myśli o swoich ludziach.
Inną stroną „atmosfery Luxora” była orientacja na jakość i specyficzna polityka informacyjna. Zarówno właściciel jak i dyrektor naczelny czynili bardzo wiele, by informacje nie stały się „powszechną własnością”, by nie przedostały się ani do ludzi z zewnątrz, ani do własnych pracowników. Jedynie członkowie ścisłej dyrekcji mieli dostęp do takich danych jak wysokość obrotów, zysku itd.
W strukturze organizacyjnej „Luxora” istniało wiele stanowisk funkcjonalnych. Osoby piastujące je były bardzo kompetentne w ramach swej specjalności. Uwarunkowania historyczne i styl przywództwa doprowadziły do tego, że specjaliści byli mało samodzielni i „nie wychylali się” z propozycjami i wnioskami.
W pierwszej połowie lat siedemdziesiątych patriarchalnie zarządzany ,,Luxor” rozwijał się bardzo dynamicznie, jakby na przekór decentralizującym się konkurentom. Zatrudniono 1500 nowych pracowników. Większość wśród nich stanowili ludzie młodzi oraz imigranci. Nowi pracownicy nie czuli specyficznej atmosfery firmy. Nie wszyscy mieli „luxorowskie” podejście do jakości i nie wszyscy czuli się odpowiedzialni za swoją pracę. Nie wszyscy też „po luxorowsku” szanowali kierownictwo. Motywacje i postawy nowych były inne niż pracowników zatrudnionych w firmie od lat czterdziestych i pięćdziesiątych.
Leave a reply