(Opracowano ca podstawie Leif Melin el al., Strukturforandringar. foretagsstrategier och lokala aktorer, Univcrsitetet i Linköping: Ekonomiska tnst., Forskiningsrapport nr 131, s. 102-118)
W wieczór sylwestrowy 1970 r. właściciel „Luxora” zadzwonił do dyrektora naczelnego firmy nie po to, by złożyć mu życzenia noworoczne, lecz po to, by mu zakomunikować: „Jest pan zwolniony”. Właściciel, człowiek już 81-letni, nadal aktywnie uczestniczył w życiu swej firmy. Utworzył ją w 1923 r. Było to dzieło jego życia, coś, czemu poświęcał całą swoją energię i czas.
Wkrótce po Nowym Roku propozycję objęcia stanowiska dyrektora naczelnego otrzymał młody wówczas dyrektor administracyjny. Nie odpowiedział właścicielowi od razu, potrzebował czasu do namysłu. Nie był pewien, czy powinien przyjąć propozycję, m.in. dlatego, że w „Luxorze” nie istniał profesjonalny zarząd. W końcu jednak zdecydował się awansować. Pod wieloma względami przypominał właściciela – był równie twardy i wymagający. Obaj uważani byli za ludzi silnych i niekiedy bezlitosnych, choć sprawiedliwych. Ich sposób kierowania często powodował, że współpracownicy bali się krytykować niesłuszne decyzje szefów, przytakiwali im, nie wysuwali nowych pomysłów. Nikt nie chciał narazić się na gniew.
Władza w „Luxorze” zawsze była wysoce scentralizowana. Nowy dyrektor naczelny scentralizował ją jednak jeszcze bardziej. Właściwie o wszystkim decydował sam. Firma zarządzana była w sposób patriarchalny i autokratyczny zarazem. Były to główne cechy jej klimatu organizacyjnego, określanego przez pracowników jako „atmosfera Luxora”.
Leave a reply